piątek, 10 kwietnia 2009

HIST(E)RIE BIBLIOTECZNE

HISTORIA NR.1
Wnętrze. Biblioteka w małym miasteczku na południu Anglii. Do biurka bibliotekarza podchodzi młody mężczyzna, wyciąga biblioteczną kartę i zadaje pytanie (wyraźny wschodnioeuropejski akcent).

MĘŻCZYZNA: Dzień dobry. Chciałbym sprawdzić czy ta karta jest ciągle aktualna.
BIBLIOTEKARZ: Dzień dobry. Już sprawdzam.
Bibliotekarz przepuszcza kartę przez skaner.
BIBLIOTEKARZ: Tak, wszystko w porządku, karta jest aktywna. Czy adres jest aktualny?
Chłopak spogląda na ekran monitora, waha się.
MĘŻCZYZNA: Eee… nie. To mój stary adres, aktualnie mieszkam w Polsce. Odwiedzam znajomych, chciałbym wypożyczyć coś na czas pobytu, mam nadzieję, że to nie problem.
BIBLIOTEKARZ: Nie, nie ma żadnego problemu. Proszę tylko zwrócić książki.
MĘŻCZYZNA: Oczywiście. Tak przy okazji, ile mogę wypożyczyć pozycji?
BIBLIOTEKARZ: Dwadzieścia.
Mężczyzna uśmiecha się od ucha do ucha i rusza w kierunku półek wypełnionych książkami. Przechodzi obok kilku regałów i skręca do działu oznaczonego tabliczką „GRAPHIC NOVELS”. Podchodzi do obrotowego stojaka wypełnionego komiksami. Wybiera pierwszą pozycję z brzegu i z wypiekami na twarzy zaczyna kartkować książkę.

HISTORIA NR.2
Wnętrze. Biblioteka na południu Polski. Dwóch młodych mężczyzn prowadzi rozmowę (jeden z nich ma zagraniczny akcent). Zbliżają się do biurka bibliotekarki.

MĘŻCZYZNA (szepcze): Jak będzie pytała o adres, to powiedz, że aktualny, inaczej nic nie wypożyczysz.
OBCOKRAJOWIEC: Wołałbym powiedzieć prawdę…
MĘŻCZYZNA: No jak tam chcesz, ale jak się przyznasz…
W ty momencie dochodzą do biurka bibliotekarki.
BIBLIOTEKARKA: Słucham?
OBCOKRAJOWIEC: Eee…chciałbym sprawdzić czy ta karta jest ciągle aktualna.
Bibliotekarka skanuje kartę.
BIBLIOTEKARKA: Tak, jest aktywna. Pan mieszka pod tym adresem?
OBCOKRAJOWIEC: Już nie, wróciłem do rodzinnego kraju. Odwiedzam znajomych.
BIBLIOTEKARKA: W takim razie bardzo mi przykro, ale nie może Pan nic wypożyczyć.
Wyraz zdziwienia na twarzy obcokrajowca.
OBCOKRAJOWIEC: Ale…
Mężczyzna mruga porozumiewawczo do obcokrajowca i wysuwa się przed niego.
MĘŻCZYZNA: No trudno. Jak mus to mus. Może ja coś wypożyczę dla siebie.
Bibliotekarka skanuje kartę Polaka. Potakuje, że wszystko w porządku. Mężczyźni ruszają w kierunku półek z książkami. Gdy odeszli już kilka kroków od biurka bibliotekarki, podejmują rozmowę.
OBCOKRAJOWIEC: Dzięki, że weźmiesz książki na siebie. Ile pozycji mogę wypożyczyć?
MĘŻCZYZNA: Cztery.
OBCOKRAJOWIEC: Co! Tak mało?
MĘŻCZYZNA: W sumie jestem jeszcze zapisany na żonę i brata. Razem będzie dwanaście.
OBCOKRAJOWIEC: Nie, nie chcę sprawiać kłopotu. Zresztą i tak nie mam wiele czasu. W takim razie wypożyczę, jakieś komiksy.
MĘŻCZYZNA: Chyba żartujesz!
OBCOKRAJOWIEC: Dlaczego? Ja lubię komiksy i wcale nie uważam, że są wyłącznie dla dzie…
MĘŻCZYZNA: Nie. Ja nie o tym. Po prostu tu nie ma komiksów.
OBCOKRAJOWIEC: Jak to nie ma? Przecież nie wypożyczyli wszystkich na raz.
MĘŻCZYZNA: Po prostu nie ma takich rzeczy w bibliotece.
OBCOKRAJOWIEC: A w tym większym mieście, w którym pracujesz?
MĘŻCZYZNA: Też nie ma.
OBCOKRAJOWIEC: Co? Mam rozumieć, że w 200 tysięcznym mieście nie ma ani jednego komiksu w bibliotece?
MĘŻCZYZNA: Aha.
OBCOKRAJOWIEC: To może chociaż, jakieś książki z teorii komiksu?
MĘŻCZYZNA: Też nic. Możemy spróbować w Bibliotece Śląskiej, powinno coś być…

PS.
Historie oparte na prawdziwych doświadczeniach (no może, poza obcokrajowcem, z historii nr. 2, ale za pewne tak by się to odbyło). Zdarzenie ze sceny nr. 1 miało miejsce niespełna trzy tygodnie temu podczas mojego pobytu w Anglii. W sumie, wypożyczyłem wówczas (zaledwie!) jedenaście pozycji. I chociaż naprawdę było w czym wybierać, to na więcej nie znalazłem po prostu czasu (miałem zaledwie dziesięć dni). Pomimo tak krótkiego czasu, pod względem „komiksowo – zakupowym” wypad był całkiem udany. Ale o tym następnym razem.

Aha, jeśli dobrze pamiętam, w Bibliotece Śląskiej faktycznie były jakieś pozycje z teorii komiksu… bodajże pięć czy sześć. Mniej więcej tyle, co w opisywanej przeze mnie angielskiej bibliotece. (Dla tych, którzy się nie orientują - BŚ posiada największy księgozbiór na Śląsku…).